Decyzja i wyzwanie zostały podjęte, kości rzucone /niedosłownie/, rodzina ma się powiększyć /więcej o tym: TUTAJ/ o rosyjskiego niebieskiego, małego kocurka lub kocóreczkę… pozostało tylko znaleźć odpowiedź na jedno pytanie /góra dwa/: jak i gdzie kupić tego jedynego, wymarzonego?
Pomysł nr. 1: strony www federacji felinologicznych, kluby ras przy federacjach, kluby i stowarzyszenia miłośników kotów rasowych itp. – ta opcja wydawała się zupełnie oczywista…
- jednak rzeczywistość spłatała nam figla: na stronie polskiego delegata FIFE, Felis Polonia nie ma ani informacji lub spisu hodowli, ani informacji o kociętach, ani numeru telefonu do federacji. Polska Federacja Felinologiczna /WCF/ ma na swojej stronie zarówno zakładkę ‚hodowle’ jak i ‚kocięta’ – sukces. Zakładka ‚kocięta’ jest rzetelnie aktualizowana, w zakładce ‚hodowle’ znajdziemy co prawda ponad 20 hodowli, jednak wiele z nich już… nie zajmuje się hodowlą, co znacząco utrudnia kupno kotka. Stronę klubu rasy ‚Rus Cat Club’ odwiedzają już chyba tylko boty spamujące, a na stronie przedstawiciela TICA /Klub Kota X-Treme/ w zakładce ‚hodowla’ znajduje się /dokładnie!/ 13 hodowli, w tym 0 hodowli RUS.
Pomysł nr. 2: serwisy ogłoszeniowe: OLX, Allegro, gratka.pl itp.
- zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, nie wolno oferować zwierząt na sprzedaż w serwisach aukcyjnych, w serwisach ogłoszeniowych typu OLX jest to możliwe, ale po spełnieniu konkretnych warunków. Jednak, mimo tego, nie wszystkie ogłoszenia przekonują: ‚okazja!’, ‚mega wyprawka gratis’, ‚możliwy dowóz’ i ‚tanio po czempionach’ nie przemawiają – mam nadzieję, że nie tylko do nas. Polecamy być czujnym, szczególnie że znajdziemy tutaj nie tylko rzetelnych hodowców, ale też ‚fermy kotów’, których nie powinno się wspierać kupując od nich kocięta.
Pomysł nr. 3: wystawy kotów
- zgodnie z tą samą ustawą o ochronie zwierząt, podczas wystaw nie wolno sprzedawać zwierząt – ale można umieścić informację że ‚mamy kocięta’. Spróbowaliśmy i tej opcji, jednak kiedy pewna pani, wystawca i właściciel hodowli, warknęła na nas żebyśmy ‚nie podchodzili i nie dotykali’ kotka, o którego zakupie właśnie rozmawialiśmy, przestraszeni, że skoro warczy, to może i ugryzie – wycofaliśmy się z dalszej rozmowy. Oczywiście nie wszyscy hodowcy warczą – może tylko my mieliśmy takiego pecha?
Pomysł nr. 4: ?!#?? /konsternacja/
znalezienie ‚tego jedynego, wymarzonego’ kotka okazało się niemałym wyzwaniem, szczególnie że mieliśmy konkretne założenia: miała to być domowa hodowla, zajmująca się hodowlą tylko kotów rosyjskich niebieskich, i miał to być Rosjanin /lub Rosjanka!/ w europejskim typie /o amerykańskim, skandynawskim i europejskim typie i o różnicach między nimi piszemy TUTAJ/. Poza tym, chcieliśmy dowiedzieć się jak najwięcej o charakterze naszego małego, przyszłego członka rodziny, i na tej podstawie podjąć ostateczną decyzję /dlaczego, można przeczytać TUTAJ lub TUTAJ/.
Poszukiwania, czasem mniej, czasem bardziej intensywne, trwały rok.
Aż pewnego poranka powiedziałam do mojej koleżanki w pracy: ‚Veronika, poszukaj, przecież to jest rosyjski kot, może znajdzie się dla mnie jakiś kot na Ukrainie.’
Veronika jest z Krymu. Poszukała. Znalazł się nie tylko kot. Znalazły się też nowe przyjaźnie, nowe przygody i nowe fascynacje – ale o tym napiszę następnym razem.